środa, 30 kwietnia 2014

Adam Brochowski rodem z Brochowa i sprawa szwedzka

Adam Brochowski był synem Piotra Brochowskiego i Katarzyny Radziejowskiej herbu Junosza. Urodził się ok. 1600, a zmarł w 1658 r. Należał do sławetnego rodu Brochowskich herbu Prawdzic.

Adam Brochowski, kasztelan sochaczewski, odegrał pewną rolę w historii Najjaśniejszej Rzeczypospolitej podczas potopu szwedzkiego (1655-1660). Masz bohater był stronnikiem, przyjacielem i siostrzeńcem Hieronima Radziejowskiego. Los sprawił, że znalazł się w szeregach pospolitego ruszenia przy boku Jana Kazimierza. Król obdarzył Adama Brochowskiego niezwykle ważną misją - miał udać się z poselstwem w imieniu króla do samego Karola X Gustawa, króla Szwecji. Adam Brochowski przywitał zatem króla szwedzkiego patetyczną mową (około 9 września 1655, choć panuje pogląd, że mógł być to również 9 października), kiedy ten zdobył już Kraków i udawał się na Wawel. Przy wejściu do kościoła Adam Brochowski przywitał Karola Gustawa takimi oto słowy (fragment): Dla wielu może wyda się to za późno, mnie się jednak zdaje, [...] czas, aby z łaską Bożą nastąpiło pojednanie. [...] O Królu bądź umiarkowany, a ponieważ nie możesz wszystkich podbić, pomyśl o tem, kogo masz za przyjaciół przysposobić. W dalszej części swojej przemowy Adam Brochowski namawiał do zawieszenia broni i zapewniał, że Jan Kazimierz nie chce dalszej zwady, a w dowód tego odsyła wszystkich jeńców. Po trzech dniach milczenia Brochowski otrzymał wreszcie odpowiedź od Karola Gustawa, że dla niego nie ma innego pokoju, jak zrzeczenie się korony przez Jana Kazimierza. Karol Gustawa wystosował oficjalną odpowiedź dla Jana Kazimierza.

Adam Brochowski nie jednak postacią jednoznaczną. Według Adama Kerstena osoba posła była fatalnie wybrana, gdyż Brochowski był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Radziejowskiego. Jego wuj miał ogromny wpływ na jego poselstwo np. poprzez wysyłanie swoich prywatnych listów od Brochowskiego do króla szwedzkiego. Wynik tego działania był taki, że Karol Gustaw wiedział o misji Brochowskiego zanim ten zdążył jeszcze wyruszyć z Warszawy. Należy również zaznaczyć, że Radziejowski cały czas tłumaczył swemu siostrzeńcowi, że jedynym wyjściem jest kapitulacja. Nie postrzegałabym jednak Brochowskiego, jako zdrajcy. Trzeba przyznać, że gdyby faktycznie myślał o kapitulacji, jako o jedynym ratunku, to nie wygłosiły tak płomiennej przemowy u stóp Wawelu. 

Oblężenie Krakowa 1655 - Erik Dahlbergh [źródło http://potop.com.pl/bitwy-potopu/oblezenie-krakowa/]

Karol X – obraz namalowany przez Davida Klöcker Ehrenstrahla [źródło http://pl.wikipedia.org/wiki/Karol_X_Gustaw]


Przemowę Adama Brochowskiego możesz przeczytać w całości tutaj:
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/info?forceRequestHandlerId=true&mimetype=image/x.djvu&sec=false&handler=dvju_browser&content_url=/Content/70231/directory.djvu
STRONY 31-34

[Opracowano na podstawie: Majewski W. Poddawanie się Szwedom w Koronie w 1655 roku [w:] Z dziejów stosunków Rzeczypospolitej Obojga Narodów ze Szwcją w XVI w., Fasciculi Historici Novi, T. 8 (2007); Kersten A., Szwedzi pod Jasną Górą 1655, Warszawa 1975; Nowak T., Obrona Krakowa przez Stefana Czarneckiego w roku 1655 [w:] Studia i materiały do historii wojskowości, T. 9, cz. 1, Warszawa 1963, s. 59-124; Sikora L., Szwedzi i Siedmiogrodzianie w Krakowie od 1655 do 1657 roku, Kraków 1908; Rudawski W.J., Historja polska od śmierci Władysława IV aż do pokoju oliwskiego, czyli dzieje panowania Jana Kazimierza od 1648 do 1660 r. T. 2, Petersburg, Mohylew 1855'']


niedziela, 27 kwietnia 2014

Ks. Czesław Oszkiel - bohater nieznany

Kiedy używam sformułowania ,,bohater nieznany'' mam na myśli dosłownie bohatera. Księdza Czesława Oszkiela część z Was może kojarzyć m.in. z tablicy, jaka znajduje się w Bazylice św. Jana Chrzciciela w Brochowie. Często wspomina również o nim ksiądz proboszcz Jan Zieliński, podkreślając jego wkład w obudowę kościoła brochowskiego po zniszczeniach I wojny światowej. Ale zacznijmy od początku.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Juliusz Marylski, czyli nasi we Francji

Witam po świątecznej przerwie. Pora brać się do pracy. Dzisiaj przeniesiemy się do początków XIX w., kiedy przyszedł na świat w Brochowie Juliusz Marylski. Dokładnie 22 grudnia 1811 r. 

Uczestnik powstania listopadowe w randze podporucznika. Należał do korpusu Józefa Dwernickiego i razem z nim brał udział w bitwie pod Boremlem (18-19 kwietnia 1831). Pod koniec kwietnia 1831 r. przedostał się razem z Dwernickim do Galicji, ale został tam internowany przez Austriaków. W maju udało mu się zbiec z Maszny Dolnej i wrócić do Królestwa. Tam został włączony w szeregi 1 Pułku Jazdy Augustowskiej. W październiku przedostał się do Prus razem z gen. Maciejem Rybińskim, ale tam został ponownie internowany. Po upadku powstania trafił ostatecznie do Krakowa i tam spędził pięć lat. W 1836 r. władze austriackie kazały mu opuścić Galicję. W marcu 1836 r. przybył do Paryża. Mieszkał w Bordeaux, gdzie w 1837 r. wstąpił do Braterskiego Związku Polaków. W październiku 1838 r. przeprowadził się do Lyonu. W 1840 r. został przyjęty do Towarzystwa Historyczno-Literackiego, a w 1862 r. Stowarzyszenia Podatkowego. Jego pierwszą żoną była Szkotka Henriette O'Brien Thomson, z która miał synów Artura Roberta i córkę Blanche. Ożenił się powtórnie z Florentine Leesen. Zmarł 22 kwietnia 1888 r. w Brukseli. Jeden człowiek, wiele dokonań i przeżyć, ale nie zapominajmy, że ten człowiek był od nas. 

P.S. Juliusz Marylski był bratem Eustachego Marylskiego (1804-1871), który był na pensji u Mikołaja Chopina (tak, znowu Chopin). Eustachy jest autorem Pamiętnika, który stanowi najpełniejszy opis stancji Chopinów i ich codziennego życia. 

[Opracowano na podstawie Bielecki Robert, ,,Słownik biograficzny oficerów Powstania Listopadowego. T. 3, L-R'', Warszawa 1998]

środa, 16 kwietnia 2014

Redemptoryści w Brochowie

Redemptoryści, czyli Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, zostało założone w 1732 r. przez św. Alfonso Liguori. Głównym zadaniem tego zgromadzenia jest niesienie pomocy religijnej ludziom ubogim duchowo i materialnie poprzez misje oraz rekolekcje. W Polsce kojarzą się oczywiście najbardziej z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. Redemptoryści pojawili się pierwszy raz na ziemiach polskich w 1787 r. Pierwsze placówki zakładał Klemens Maria Hofbauer. 

W 1801 r. władze pruskie zgodziły się, aby redemptoryści przeprowadzili trzy misje poza własnym kościołem. Wytypowano trzy miejsca: kościół św. Anny w Warszawie, Iłów i Brochów... O zorganizowanie misji w Brochowie zabiegał kasztelan sochaczewski Adam Lasocki. Przed redemptorystami ostatnie misje w Brochowie były 50 lat wcześniej, czyli około 1750 r. Adam Lasocki prosił o zgodę samego Fryderyka Wilhelma III, króla pruskiego. Wystosował również w tej kwestii list do Konsystorza Warszawskiego. Władze kościelne wahały się przed podjęciem pozytywnej decyzji, gdyż obawiały się zbyt dużej liczby wiernych podczas misji (nie bardzo rozumiem dlaczego...). Kamera Pruska 11 października 1801 r. wydała ostatecznie zgodę na misje. W Brochowie trwały one od 15 do 31 października. Na czele misji stał o.Hübl wraz z pięcioma innymi ojcami i jednym bratem. Podczas misji nie obyło się jednak bez zgrzytów. Proboszcz brochowski, ks. Ostaszewski, nie podchodził optymistycznie do rekolekcji redemptorystów i był nastawiony niechętnie do misjonarzy. Po wysłuchaniu pierwszych nauk zmienił jednak zdanie i ze łzami w oczach przepraszał misjonarzy za swoje wcześniejsze zachowanie. Ojcowie spowiadali codziennie od 5 rano do 23 w nocy, a mimo to nie byli w stanie wyspowiadać wszystkich. W liście z 2 listopada 1801 r. proboszcz Ostaszewski pisał do władz pruskich, że misje odbyły się ,,z wielkim pożytkiem ludu tak mnie powierzonego, jako i przybywającego przez tygodni dwa z opowiadania słowa boskiego i będącego nabożeństwa przez ten czas''. 

[Opracowano na podstawie Owczarski A., ,,Redemptoryści Benonici w Warszawie 1787-1808'', Warszawa 2000]

piątek, 11 kwietnia 2014

Jak to w odpust dawniej bywało...

Odpust 16 sierpnia, wspomnienie liturgiczne św. Rocha, to najważniejszy dzień dla naszej parafii... Dawniej (poprzez dawniej mam na myśli jakieś 10-15 lat temu) czekało się na ten dzień cały rok. Uroczysta Msza Święta, licznie zgromadzeni księża, tłumy wiernych w i przed kościołem, kolorowe stragany, karuzele... No właśnie... Tak to widzimy teraz, ale jak bywało dawniej (poprzez dawniej mam na myśli 152 lata temu).

Był 16 sierpnia 1862 r. i jak co roku mieszkańcy parafii Brochów tłumnie zmierzali do świątyni, aby uczestniczyć w tym corocznym, niezwykłym święcie. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że parafianie wiedzieli już, że tym razem ten odpust będzie się różnił od innych. Oni już wiedzieli, że 15 sierpnia około godz. 19.30, przybył do Brochowa niezwykły gość - arcybiskup metropolita warszawski Zygmunt Szczęsny Feliński. Mieszkańcy Brochowa i okolicznych miejscowości przywitali swojego Pasterza, rzucając mu pod nogi zielone gałązki i polne kwiaty. Po wysłuchaniu podniosłej przemowy powitalnej księdza proboszcza, arcybiskup Feliński został odprowadzony przez dzieci ze szkoły elementarnej (!) do dworu Władysława Lasockiego. Dziedzic, który dla poratowania zdrowia wyjechał za granicę, na gospodarza wyznaczył swojego barta, ks. Zygmunta Lasockiego. 

Głównym celem wizyty Arcypasterza był Sakrament Bierzmowania, którego udzielał w asyście blisko 40 kapłanów. Ze względu na ogromne rzesze wiernych, które miały być bierzmowane, uroczystość przełożono na niedzielę 17 sierpnia. Ogółem, sakramentu udzielono 3 380 osobom. Jeszcze w poniedziałek, w ostatnim dniu wizyty, do Sakramentu Bierzmowania przystąpiło 1000 osób. Arcybiskup cały dzień przyjmował potem wiernych w dworskim ogrodzie. Najbardziej zadowolony był z postępów dzieci z miejscowej szkoły (!) w nauce religii, za co gorąco podziękował opiekunowi szkoły, ks. Zygmuntowi Lasockiemu. Nikogo nie zostawiał przy tym bez pobożnego podarunku. Błogosławił również chorych, kalekich, czy maleńkie dzieci przyniesione przez matki. Nie dziwi zatem fakt, że moment jego wyjazdu był najsmutniejszym momentem całego pobytu. Parafianie całowali jego szaty i rzucali mu się do nóg. Arcybiskup Feliński z trudem dostał się do karocy. Jeszcze w drodze powrotnej spotykał tłumy okolicznej ludności na wozach, która zmierzała do Brochowa w nadziei, że jeszcze zdąży pożegnać swojego Pasterza. Nawet wobec nich nie mógł przejść obojętnie i jeszcze zatrzymywał się po drodze i błogosławił. Wreszcie, wierni zobaczyli znikającą w oddali karetę arcybiskupa. Tak zakończył się ten niezwykły czas odpustu w parafii Brochów. 

[Pamiętnik Religijno-Moralny : czasopismo ku zbudowaniu i pożytkowi tak duchownych jako i świeckich osób / [red. Antoni Hlebowicz], nr 9 (1862)]

środa, 9 kwietnia 2014

Lasocki z Brochowa i jego konie na Wystawie Zwierząt w Warszawie

Za zgodą hrabiego Iwana Paskiewicza, namiestnika Królestwa Polskiego, w pierwszej połowie XIX w. zaczęto organizować w Warszawie wyścigi konne. Pierwszy raz obyły się one 20 i 21 czerwca 1841 r na polach Mokotowskich za rogatką Belwederską. Za wyścigami szła również wystawa zwierząt. 

Na jedną z takich wystaw, która miała miejsce 17 i 18 czerwca 1853 r., konie dostarczył Władysław Lasocki z Brochowa (tak, to ten, który potem został jezuitą). Podczas wystawy Komitet Sędziów w składzie: hrabia Wiktor Ossoliński, Joachim Hempl, Jan Ordęga, Michał Lefevr i Ludwik Górski, przyznali nagrodę Young Herodowi, ogierowi gniademu lat 6, którego właścicielem był Władysław Lasocki.

[Opracowano na podstawie Kucz. K, Pamiętniki miasta Warszawy z roku 1853. T. 1, Warszawa : H. Natanson, 1854]

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Ormianin proboszczem brochowskim

Zastanawiając się nad tematem kolejnego wpisu postanowiłam, że będę kontynuować temat proboszczów brochowskich. Tym razem chciałabym przybliżyć sylwetkę księdza Ignacego Piotra Minasowicza. 

Ignacy Minasowicz był proboszczem brochowskim w latach 1765-1776, a z pochodzenia był Ormianinem. Posiadał tytuł doktora obojga praw i był asesorem sądów referendarskich. Był kanonikiem kapituły warszawskiej. W 1715 r. przyjął święcenia przy Ołtarzu św. Rocha w kościele św. Krzyża w Warszawie, w święto tegoż patrona (należy mniemać, że był to 16 sierpnia). Zrządzenie losu sprawiło, że 50 lat później w 1765 r. obchodził jubileusz kapłaństwa (odprawił prymicje powtórne) w kościele św. Rocha w Brochowie, ale już jako proboszcz brochowski. Co ciekawe, był stryjecznym bratem Józefa Minasowicza (!), czołowego poety czasów saskich, bliskiego współpracownika braci Załuskich, redaktora Monitora. Zmarł 23 stycznia 1776 r. w wieku 85 lat (wynikałoby z tego, że urodził się w 1691 r.). Trzeba przyznać, że jak na czasy, w których żył, jego wiek może robić wrażenie.

[Opracowane na podstawie Barącz S., ,,Żywoty sławnych Ormian w Polsce'', Lwów 1865]


czwartek, 3 kwietnia 2014

Ks. Tomasz Bielawski - ten, który rozsławił Brochów

Fryderyk Chopin. Znają go wszyscy. A jeżeli ktoś go nie zna, to może wydawać się to dziwne...  A nie znać chociażby podstawowych faktów z jego biografii i być z Brochowa, to dopiero wstyd... Już na zawsze Fryderyk Chopin i Brochów będą stanowili swoistego rodzaju jedność. Ale jak to się stało? Jak to się stało, że świat dowiedział się o Brochowie?????

Stało się tak za sprawą ks. Tomasza Bielawskiego, proboszcza brochowskiego w latach 1878-1918. To on odnalazł w archiwum parafialnym wpis w księdze metrykalnej, który świadczył o tym, że Fryderyk Chopin został ochrzczony w Brochowie. Następnie treść aktu urodzenia Chopina opublikował w styczniu 1893 r. w dwóch warszawskich gazetach - w ,,Echu Muzycznym'' i ,,Słowie''. Odkrycie ks. Bielawskiego odbiło się szerokim echem. O tym wielkim odkryciu wspominał chociażby numer 19 ,,Dziennika Poznańskiego'' z 24 stycznia 1893 r. Ks. Bielawski w swoim liście (możemy go nawet śmiało nazwać listem otwartym) chciał sprostować błędną datę urodzenia Chopina, a mianowicie 2 marca 1809 r. ,,to tak w życiorysach sławnych mężów przez K. Wł. Wójcickiego (Warszawa 1891), jako też i w artykułach dziennikarskich''. Jak wiadomo, poprzez podanie daty 22 lutego 1810 r., ks. Bielawski wprowadził jeszcze większe zamieszanie, gdyż rodzina Chopinów podawała datę 1 marca 1810 r. za prawidłową datę narodzin naszego wielkiego kompozytora. Do dzisiaj trwa spór: 22 lutego, czy 1 marca?????

[Opracowano na podstawie Mysłakowski P., Sikorski A., ,,Chopinowie:krąg rodzinno-towarzyski'', Warszawa 2005]

Numer 19 ,,Dziennika Poznańskiego'' można znaleźć tutaj:
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=76250&from=publication